Miał to być jakiś wielki zaocznie na śmierć skazany złoczyńca, który jednego dnia przed samym wieczorem ujęty został. Ponieważ było już późno wyprowadzić go na śmierć, książę kazał go zamknąć przez noc w więzieniu, a nazajutrz równo ze dniem wyrok na nim wykonać, nimby się księżna o jego ujęciu dowiedziała. Stało się tedy jak rozporządził; księżna dopiero wracając z kościoła zawiadomioną została o wszystkiem, i w każdym razie prosiła małżonka, aby jej podarował człowieka już straconego, na co tenże zezwolił. Wtedy księżna poleciła swemu prokuratorowi, aby jej owego powieszonego zdrowo przyprowadził. Niechętnie się takiemu rozkazowi poddawał prokurator, pewny był albowiem, że będzie musiał dostawić nieżywego wisielca, co bez wątpienia za ubliżające swemu stanowisku uważał. Ale rozkaz pani trzeba było wykonać. Wziął zatem wóz dla przywiezienia trupa i kiedy przeciął mieczem stryczek na którym był powieszony, znalazł go żywym, a więc żywo przed księżnę przyprowadził.
W ten sposób opisuje to zdarzenie autor legendy i przypuszcza, że jest innem od poprzedniego. Jakoż tam do przyprowadzenia delikwenta wysłany był przez księżnę rycerz Henryk, tu zaś jej prokurator, człowiek duchownego stanu, jak to z innych miejsc legendy wiadomo. Ale i tu w opisie jest jakieś pomięszanie; legenda bowiem mówi wyraźnie o odcięciu wisielca mieczem, a zkądże się miecz znalazł w ręku kapłana. Toż samo zamięszanie widać i na obrazie. Rysownik nie mógł sobie inaczej wyobrazić miecza jak w ręku rycerza, i kreśląc swój obraz, miał zapewne na myśli owego Henryka, o którym legenda pod cudem poprzednim wspomina.
Podzielił go zaś na dwie części: w pierwszej przedstawił rycerza Henryka, jak odcina powieszonego od szubienicy, w drugiej, jak tegoż przyprowadza przed księżnę.
Widzimy na tym obrazie zupełne ubranie rycerskie używane w końcu XIIIgo stulecia. Kolcza zbroja całe ciało okrywająca, na niej krótka bez rękawów tunika, a na wszystkiem płaszcz długi taśmą szeroką na przodzie spięty, słowem wszystko takie jak na grobowcach Henryka probusa († 1290) w Wrocławiu i Bolka I. księcia na Fürstenbergu († 1303) w Krzeszoborzu.
Freytag w rękopisie Hornigowskim podobnie narysował obie części pomienionego obrazu, ubiór tylko rycerza zastosował do zwyczaju za jego czasów używanego. Toż samo da się powiedzieć i o drzeworycie w Baumgartenowskiem wydaniu legendy.